Długo poszukiwałam eyelanera, który dla mnie - dla amatorki będzie "łatwy w użyciu". I wybór ten przypadł na produkt marki Gosh. Jako jedynym udaje mi się zrobić proste kreski, które po kilku sekundach wysychają i nie odbijają się na górnej powiece oka. Jego głęboka czerń wraz z delikatnym brokatem szczególnie przydała się na wieczór sylwestrowy. Makijaż utrzymywał się na moim oku przez długi czas co świadczy o jego trwałości a co najważniejsze nie podrażniał mi oczu. Z towarzystwem czarnego tuszu do rzęs oraz kredki do oczu wyglądał na prawdę przyzwoicie.
Myślę, że dla nie wprawionych do końca w makijażach z eyelajnerem na czele, jest to dość przyjazny produkt. Dzięki pisakowi zamaczanemu w kałamarzu można precyzyjnie wykonać kreskę.
Polecam wypróbować. ;)
Ciekawy post, zaobserwowałam twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
• http://myworld-mystory-sonia.blogspot.com/
• http://www.facebook.com/pages/Sonia/481988851845993?ref=hl
Ja również jestem totalną amatorkę, jeśli chodzi o kreski.
OdpowiedzUsuń:) Dlatego też długo poszukiwałam czegoś odpowiedniego dla mnie ponieważ uwielbiam makijaż z kreską na powiece a nie zawsze wychodziła "przeciętnie". Teraz z Gosh'em jest coraz lepiej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, moje 2 sprawdzają się świetnie. Szykuję post w którym porównam wszystkie moje linery :)Pozdrawiam i dobranoc:*
OdpowiedzUsuń